Dolce & Gabbana Light Blue Pour Homme

0
989

Ręka do góry, kto już dziś poważnie myśli o upalnej wakacyjnej przygodzie? Większość, jeżeli nie każdy, co? Wychowani w umiarkowanym (chłodnym) klimacie lgniemy do ostrzejszych promieni słońca jak przysłowiowa ćma do światła… Dalej szukając analogii wywnioskujemy lada chwila, że dysponujemy nawet odpowiednimi funduszami na ten cel – wszak długo oczekiwany remont przedpokoju może jeszcze poczekać 😉 Kocham Italię, dlatego w dzisiejszej recenzji zaproponuje Wam (własny – autonomiczny) tygodniowy wypad na południe Włoch (za pieniądze z puli renowacyjnej) – może Sycylia, lub któraś z pobliskich wysp (Salina, Lipari)? Od czego należałoby zacząć? Samodzielne przygotowanie takiej eskapady już teraz (zimą) kosztuje nas masę pracy. Z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem rezerwujemy przelot samolotem (warto skorzystać z usług portalu internetowego porównującego ceny wszystkich przewoźników – oszczędzamy w ten sposób czas, nerwy no i masę pieniędzy), podobnie rzecz się ma hotelem (turystyczne fora www pełne są ważkich informacji na temat warunków, cen, czy komentarzy/opinii innych wyjeżdzajacych). Warto rozmyślnie zaaranżować naszą przyszłą labę (wolny czas) – zrobienie (ad hoc w domu) mapki ciekawych miejsc, zabytków, innych atrakcji będzie tam na miejscu niezwykle pomocne. Wbrew pozorom sześć dni beztroskiego urlopowania mija jak z płatka i zanim się obejrzymy trzeba już będzie wracać do rzeczywistości. Z innych ważnych rzeczy – pamiętajmy o walucie, często innych przepisach drogowych/terytorialnych, temperamencie tubylców… O ciuchach adekwatnych do temperatury, kremie z filtrem UV, okularach przeciwsłonecznych, lekkim zwiewnym zapachu chyba nie musze przypominać? Jeżeli ktokolwiek miałby problem w wyborze tego ostatniego (ekstremalnie świeżego aromatu), niech za wzór posłuży EDT Dolce & Gabbana Light Blue Pour Homme. Do opisania tego pachnidła wystarczyłoby w zasadzie jedno słowo – odprężęnie. Połączenie grejpfruta z mocno wyczuwalnym rozmarynem i ultra lekkim kadzidłem subtelnie i nad wyraz przyjemnie muska naszą skórę (powiew śródziemnomorskiej bryzy). Amatorzy dosadnego słońca, szumu fal, rozgrzanego piasku, kobiet w bikini na pewno nie będą zawiedzeni. Aromat (jakby to wynikało z otwarcia) w żadnym wypadku nie jest prosty/jednostajny. W drugiej bowiem fazie woda przechodzi w bardziej wysublimowane/stonowane przyprawowo-drzewne akcenty. Na pierwszy plan wdziera się teraz pieprz oraz egzotyczny słodki palisander. Ta część to kolejne 90 do 120 minut przyzwoitej zabawy tym razem (z dala od wody) w głębi lądu – charakterem, odpowiada „tu” najlepiej popularny rozgrzany do czerwoności klub/nocny lokal. Jest nieźle, choć przy dołożeniu większego pietyzmu byłoby naprawdę dobrze. Ważne aby plusy nie przesłoniły nam wszakże minusów – Light Blue PH nie zostanie misterem turnusu, odór wyraźnie kuleje na nastepujących frontach – trwałość, moc, projekcja, charakter-osobowość,uniwersalność… Jeżeli jednak za swój główny cel weźmiemy czystą, nieskrępowaną radość/wytchnienie podczas urlopu to włoskie perfumy (przy lekkim przymrużeniu oka) potrafią mile zaskoczyć. Darując sobie prostacki cynizm zastanówmy się czy my zimno-krwiści, chłodno-wychowani Polacy jesteśmy wystarczająco wyrozumiali dla tak nacechowanych propozycji olfaktorycznych? Być może warto (czasem) przy 35-40 stopniowym upale „przeprosić się” z takim zestawieniem składników?

Nos: Alberto Morillas

Wprowadzono na rynek: 2007