Decyzja o teście Lubin Korrigan zapadła szybko i bez zbędnych ceregieli – otumaniony/zauroczony magią flagowego aromatu brandu (wody toaletowej Idole) wiedziałem, że owej chwili nie będę umiał przeciągać w nieskończoność. Dlatego, w drugi dzień od zakupu pełnowymiarowej butli zabieram się do skrupulatnego/rzeczowego osądu tegoż produktu. Pierwsza rzecz, rzucająca się w oczy po rozpakowaniu to oczywiście flakon – jednobarwny (biały), charakterystyczny-stylizowany na wzór żagla tradycyjnej afrykańskiej drewnianej łodzi. Jasny czyli niewinny, kolor od wieków utożsamiany z eterycznością w tym przypadku ma to swój celny punkt odniesienia. Ultra zgrabna, mocno sfeminizowana ciecz o silnym posmaku pudrowo-kremowego piżma od samego początku, jakkolwiek dość jednostajnie to skutecznie miesza w głowie. Głównodowodzącym akordem, który próbuje zapanować nad charakterystycznym „piżmowcem” jest skóra – finezyjna, słodka, absolutnie nieagresywna, trącąca wysokoprocentowym trunkiem, atrakcyjna dla odbiorcy, gdyż podana w zupełnie inny nieszablonowy sposób. Bukiet intryguje, chwili pierwszej aplikacji towarzyszą mi myśli związane z wszelkiej maści kobieco-erotycznymi fatałaszkami (woalki, przezroczystości, koronki). Skąd takie „nieczyste” skojarzenia? Być może wpływ na taką interpretację ma „panoszący się” wszędzie karmel, wyczuwalna balsamiczno-mleczna domieszka? Nie wiem – sprawdźcie sami! 😉 Wielowymiarowość owszem, jednak (niestety) słaba uniwersalność – dopełniające orientalne tło perfum zarezerwowane dla żywicy agarowej zdaje się wskazywać sugerowaną przez producenta najodpowiedniejszą (zimową) porę użycia. Uwierzcie mi (mam tu na myśli męską część czytelników) nawet długie koegzystowanie z Korriganem nie przysporzy nam migreny, co najwyżej złapiemy się za głowę przy kasie słono płacąc za ten specyfik 😉 Czego mógłbym się (ewentualnie) przyczepić? Największy zarzut jaki mam do analizowanej konstrukcji to znikoma (choć nie bliskoskórna) trwałość – całość utrzymuje się na skórze jedynie przez ~5-6 godzin… Resume – za kwotę w przedziale 500-550zł otrzymujemy solidne EDP, ukierunkowane (raczej) na płeć piękną, niepospolite, miejscami chwytliwe, mimo że anatomicznie złożone to delikatne (z ogranicznikiem) a przez to już w zarzewiu pozbawione olfaktorycznych fajerwerków. Kompozycję z czystym sumieniem polecę fankom: przede wszystkim dyskretnych klimatów, niewzruszonej anonimowości, poczucia wonnej lekkości no i piżma bo tu przekrojowo wyczuwam go najwięcej i najdłużej 😉

Nos: Thomas Fontaine

Wprowadzono na rynek: 2012