Woda – związek chemiczny o wzorze H2O, pokrywa 75% powierzchni ziemi, występuje w trzech stanach skupienia, jest powszechnym rozpuszczalnikiem związków ustrojowych i niezbędnym uzupełnieniem pokarmu wszystkich żyjących organizmów. Deficytowy towar pierwszej potrzeby, rozrzutnie/niegospodarnie przez nas marnotrawiony – warto pamiętać, że tlenek wodoru nie ma substytutu/zamiennika… Ostatnim (naturalnym) skupiskiem życiodajnego „płynu” pozostają lodowce i śniegi Antarktydy. Czyste i niezbadane tereny, stanowią ostatni bastion ludzkiej egzystencji – gdy „one” znikną, znikniemy i my… Przestraszyłem? Oby! Pozostając w chłodnym „klimacie”-  czy zastanawialiście się kiedyś jaki zapach wydziela lód? Niezmiernie trudno o jakąkolwiek adnotację na temat aromatu/woni wody w stanie stałym, pozostaje polegać na intuicji i ogólnym wrażeniu, jakie towarzyszy mroźnej aurze. Miałem już okazję analizować produkt o podobnej „zimnej” charakterystyce – Creed Himalaya, teraz przyszła kolei na Serge Lutens L`eau Froide. Pierwsze odczucie zaraz po aplikacji – kolejne dziwadło od Lutens`a… W konkretach – zgrabnie zmontowane (postrzegane za rzekomo ciepłe) nuty ozonowe oraz mięta, sprytnie mamią zmysły, sugerując nam „czynną” obecność w najzimniejszych strefach globu. Za odczuwalną głębię przenikliwego chłodu, odpowiedzialność biorą występujące tu przyprawy (pieprz+imbir) oraz orientalne kadzidło. Bardzo osobliwa mieszanka! Froide to gra kontrastów – z jednej strony „mentolowa” morska bryza, po przeciwnym biegunie stricte zimowe aromatyczne „ocieplacze”. Zapytacie – jak ta rozgrywka wpływa na ogólny odbiór pachnidła? Personalnie, czuję lekki niedosyt. Oczekiwałem zimy z prawdziwego wrażenia (mrozu, śniegu, lodu), zastałem ciekawe orientalno-drzewne EDP z co najwyżej aspiracjami/ chęciami do tego miana… Bukiet choć kusi, to nie porywa. Zgadzam się z opinią, że prezentowana woń to bardzo ciekawa letnia alternatywa dla cytrusowych „świeżaków”, ale na tym poprzestanę… 4-5 godzin na skórze to zdecydowanie za mało, nawet jak na „artykuł” w finalnej 200zł/100ml cenie. Meritum – ewidentnie brakuje tu zapału, mocy, konsekwencji w działaniu. Szkoda jest o tyle duża, gdyż sam produkt ma naprawdę spory potencjał. A tak podanego płynnego „źródła życia” mój organizm (do szczęścia) nie potrzebuje…

Nos: Christopher Sheldrake

Wprowadzono na rynek: 2012